piątek, 13 grudnia 2019

Mój dzisiejszy dzień-,,13-go w Piątek".

Kochani :) Dzisiejszy dzień, był dla mnie mega zaskakujący w pozytywnym słowa znaczeniu. Otóż po pewnym wydarzeniu, o którym wam za chwilę napiszę. Będąc sama w pracy, zrobiłam sobie takie podsumowanie tego co się dzieje w mym życiu. Napisałam książkę. Jest to zapisane trzynaście lat mojego życia. Po powrocie na ziemię, długiej rehabilitacji stanęłam na nogi, życie płynęło dalej. Wyszłam za mąż, mam córeczkę i pracę. Jeśli ktoś czytał mą książkę ,,13-go w Piątek", będzie wiedział o czym teraz piszę.Pracowałam na różnych obiektach w Gorzowie np., Sąd Rejonowy, Agencja Nieruchomości czy Urząd Miasta. I wiecie co? W każdym miejscu było mi dobrze. Jestem robotna, pracy się nie boję, ale nigdzie nie było tego co mnie dziś spotkało. 
Wyglądało to tak:
Jestem w pracy, na drugim piętrze w budynku. Sprzątam biura. Nagle zadzwonił mi telefon, odbieram a tam pracownica firmy, u której wykonuję pracę. Powiedziała mi:
- Pani Aniu, zejdzie pani teraz do pokoju Pani dyrektor.
Pomyślałam, co mogło się stać? Może chodzi o ten karton, co pani dyrektor zostawiła wczoraj na koszu a ja go nie wyniosłam, bo nie było kartki, że trzeba wyrzucić?
Odpowiedziałam - dobrze. I tak zrobiłam. Wchodzę i widzę, że stoi Pani dyrektor przy sekretariacie z ręką trzymającą się za bok, co już oznaczało wściekłość. Nagle wybuchła:
- To jakiś skandal! Tak nie może być, proszę za mną do pokoju.
Idąc za kobietą, już czułam jak mi ciśnienie rośnie. Przecież ja nic nie zrobiłam! Niczego nie zapomniałam. Jeziuuu... a może? Wchodzę do pokoju za panią dyrektor a ona nagle się odwraca, rozkłada ręce i krzyczy:
-Wesołych Świąt Bożego Narodzenia!
Jeziuuu... normalnie myślałam, że zawału dostane. I wręczyła mi mega wielką torbę z prezentami i jeszcze paczkę dla mojej córeczki. Dodała jeszcze, że:
-To od wszystkich pracowników dla Pani.
Poczułam się mega zaskoczona, ale bardzo pozytywnie. Byłam taka doceniona, czułam wyjątkowo. Nikt nigdy czegoś takiego dla mnie nie zrobił. Na żadnym obiekcie to mnie nie spotkało, że dostałam paczkę na Święta.
 I tak sobie potem myślałam, jak już byłam sama. Szukałam właśnie takiego obiektu. Nie chodzi mi o takie uznanie, że paczkę dostałam ale na przykład. Wchodzę dziś na obiekt i Ola mnie zobaczyła. Od razu z uśmiechem powiedziała:
-A ty znowu Anusia na sesji byłaś, że tak ładnie wymalowana?
Odpowiedziałam:
- Nie, sama się tak pomalowałam. A dokładnie wczoraj przyszedł podkład, który kupiłam na necie.
Albo ciągle słyszę:
-Aniu nie przejmuj się tak. 
Czy z tym leczo od Pani Kasi. 
Kurcze to jest mój obiekt z książki. Teraz wiem, że tu chcę osiąść na troszkę aż mi Zuzia się usamodzielni. A potem znajdę inną pracę. Przecież MOP- był tylko do czasu napisania książki, no teraz piszę drugą, kontynuację pierwszej. Więc poczekam jeszcze. Przecież nie mam w planach całe życie przy miotle. Ja już mam to zapisane u góry :)
Bo marzeniem my jest mieć duży dom z pięknym pokojem do pisania książek. Dużym ogrodem takim na grilla, by przyjaciele przychodzili. Więc kasy będę potrzebować, by ten dom postawić.
Więc ten "13-ty w Piątek" jest naprawdę dla mnie dniem szczęśliwym.




niedziela, 8 grudnia 2019

Leczo Pani Kasi :)

Kochani :) Chciałabym się z Wami podzielić pewnym przepisem. Na obiekcie, gdzie teraz pracuję jest pokoju socjalnym. Gdy weszłam do niego w czasie mojej pracy kilka dni temu, to tak smacznie tam pachniało jakąś potrawą. Jestem bardzo wyczulona na zapach. Więc następnego dnia dowiedziałam się, że to Pani Kasia zrobiła sobie Leczo.Więc otrzymałam od Panią Kasi właśnie te leczo do spróbowania następnego dnia, lecz o przepisie pani zapomniała. Spróbowałam go i ze smaku na karteczce wypisałam  Pani Kasi co moim zdaniem znajduje się w tym leczo. Odgadłam wszystkie składniki, jedynie na koniec napisałam koncentrat pomidorowy a pani Kasia poprawiła mnie, że to była Puszka pomidorów bez skórki.
Chodziło za mną te leczo kila dni i dziś je zrobiłam.

Składniki :
* Kiełbaski drobiowe 6-szt FRANKI 
(dostępne w Biedrze, pani Kasia dała Parówki)
*Cebula
*Papryka Czerwona (ja lubię żółtą)
*Cukinię
*Puszka Pomidorów bez skórki
    Ja dodałam jeszcze przyprawy
*sól, pieprz, papryka słodka wędzona/papryka czerwona zwykła,
  szczypta Oregano oraz łyżka Miodu

Na dobrze rozgrzanej patelni, dodałam olej roślinny. Następnie wrzuciłam cebulę przekroiłam na pół i jeszcze raz na pół. Kiełbaski pokroiłam na pół ale wzdłuż i na kawałki. Smażyłam na wolnym ogniu ze zeszkloną cebulą. Cukinię obraną przekroiłam na pół i jeszcze raz na pół i na drobne kawałki Dorzucił na patelnię. Następnie dałam wszystkie przyprawy jakie wymieniłam. Potem Paprykę pokrojoną w kostkę dorzuciłam na patelnię. Gdy wszystko zaczęło przywierać do spodu dodałam pomidory z puszki wcześniej pokrojone w kostkę.Do smaku dodałam łyżkę miodu. Dusiłam pod przykryciem z 5 minut. wyszło Pychota :) Polecam i Wam Smacznego :) ;)


wtorek, 3 grudnia 2019

Właśnie Tak...Oszukana :(

Jest mi bardzo źle. Chcę o tym powiedzieć głośno! Całą tą moją historię, o tym jak dałam namówić się na wzięcie kredytu na siebie dla osoby, wtedy bardzo mi bliskiej. Opisałam tą sytuację w książce: ,,13-go w Piątek". Ona-pojawiła się w moim życiu nagle. Opiekowałam się jej synem. Nabrałam do niej zaufania. Mieszkała w tym samym bloku co ja. Była dla mnie jak siostra, pomagała mi. Była przy mnie kiedy jej potrzebowałam najbardziej. A potem wzięłam dla niej kredyt, bo sama nie miała szans otrzymać takiej szybkiej gotówki, która była jej potrzebna na już. Na początku przez pierwsze dwa miesiące było wszystko ok. Gdy pracowałam w Sądzie Rejonowym, komornik zajął moje konto bankowe i wtedy dowiedziałam się, że nie płaci. Zaczęłam wydzwaniać, nachodzić. I tu spotkała mnie wielka przykrość. Były groźby, wyzwiska w moim kierunku. Zawiodłam się na kimś dla mnie ważnym, pierwszy raz. Tak bardzo, że aż w sercu bolało. W książce nazwałam ją Krystyną, jej faceta Heńkiem. Spłaciłam kredyt po kilku latach. Zapomniałam o niej, ale ostatnio spotykają mnie różne sytuacje, które mi przypominają o niej. To poznałam osobę, która też ją zna. Ta osoba dowiedziała się, że wyjechała za granice (no tak długi ścigają). Ale wczoraj przeglądałam messengera i zauważyłam stare zapisane groźby w moją stronę od Heńka. Było przy tym tylko mini zdjęcie profilowe, którego dobrze nie widać, ale Ona była w sukni białej, On w garniturze. Więc pewnie się pobrali i teraz te potwory są szczęśliwe, że udało im się naciągnąć ludzi takich naiwnych jak ja. Szkoda mi tylko ich dziecka, bo niczemu winne, że ma tak zepsutych rodziców. 

Nie dajcie się naciągać... i kto to mówi, nie?